Rozterki artysty na wolnym rynku, czyli dlaczego warto korzystać z usług prawników
Wielu ludzi myśli, że fajnie jest być artystą... Przecież robimy coś twórczego, kreujemy, wywołujemy emocje u odbiorcy, zmieniamy świat, etc., odrywamy się niemal od ziemi w natchnieniu. Tym niemniej artyści miewają również całkiem przyziemne (można rzec: prozaiczne) problemy, np. opłacenie czynszu za mieszkanie czy raty kredytu hipotecznego (o ile znajdzie się bank gotowy go udzielić komuś bez stałych i wysokich dochodów). Z czego zatem artysta - np. muzyk żyje? Z honorariów za wykonania, (muzycy), z tworzenia muzyki na zamówienie (często użytkowej - reklama, film, teatr). Trzeba przyznać, iż w obecnych czasach stosunkowo łatwo i tanio można zrealizować marzenie o własnej płycie. Nie każdy artysta jest jednak obdarzony zmysłem praktycznym, umożliwiającym mu kontrolowanie całego procesu zwanego produkcją muzyczną. Wówczas zdaje się on na zewnętrznego producenta, którym najczęściej jest wytwórnia. Schody zaczynają się właśnie w tym miejscu, w którym strony spisują w umowie swoje prawa i obowiązki wynikające z uczestnictwa w danym projekcie. Ilekroć przyszło mi analizować projekty umów przygotowywanych przez producentów, tylekroć miałem wrażenie, że w tej branży jak mało w której obowiązują twarde reguły kapitalizmu rodem z XIX wieku.
Producent ryzykuje najczęściej swoje pieniądze, a zatem przy konstruowaniu umów i dokumentów z których wynikają jego prawa i obowiązki bez wahania skorzysta z usług wyspecjalizowanego prawnika, zdając sobie sprawę, że nie może sobie pozwolić na błąd, który może być dla niego kosztowny. Artyści (zwłaszcza młodzi, początkujący, naiwni - choć nie wyłącznie) najczęściej nie przewidują w swoim budżecie pozycji pt. pomoc prawna, traktując ją jak większość naszego społeczeństwa jako zło konieczne a przede wszystkim kosztowne. W rezultacie - tak jak do dentysty, do prawnika przychodzi klient nie z małym ubytkiem do zaleczenia, lecz z zaawansowaną próchnicą, która wymaga radykalnych i nie zawsze skutecznych środków. Producenci oraz organizatorzy koncertów i festiwali na ogół świetnie zabezpieczają swoje interesy, przedstawiając do podpisu projekt umowy napisany przez kompetentnego prawnika na jego zamówienie. Łatwo domyśleć się, że zapisy takiej umowy dla artysty są dość mało przyjazne, ponieważ ma ona chronić interesy jego kontrahenta. Co powinien zrobić artysta w takiej sytuacji? Nie ma łatwych odpowiedzi - najczęściej prawnik wskaże mu najbardziej ryzykowne i niekorzystne z jego punktu widzenia zapisy, które powinien albo wykreślić albo co najmniej przeredagować. Często próba ingerencji w treść umowy ze strony artysty powoduje bowiem ryzyko braku porozumienia z producentem, a co za tym idzie, utratą szansy na zrealizowanie artystycznych planów. Łatwo zalecać artystom bezkompromisowość, proponować odrzucenie niekorzystnych zapisów umów w całości... Pewnego rodzaju rozwiązaniem jest przygotowanie dla artysty jego własnego wzoru (bądź wzorów) umowy do stosowania. Zawsze istnieje szansa, że przedstawiając nasz gotowy projekt umowy zaskoczymy kontrahenta i skłonimy go do negocjacji, ale na bazie naszego projektu umowy. Zawsze będzie to dla artysty korzystniejsza pozycja wyjściowa do negocjacji. Poza tym, artysta zyskuje wizerunkowo, jako ktoś, kto w sposób profesjonalny dba o swoje interesy, to zawsze budzi szacunek kontrahenta. Zatem Drodzy Artyści, zanim coś podpiszecie, odezwijcie się do prawnika, dajecie sobie w ten sposób więcej szans na trudnym i bezwzględnym rynku.